Emin i jego plecy – czyli o tym, jak terapeuci rozbijali ostatnią deskę ratunku

Apr 10, 2025

Emin i jego plecy – czyli o tym, jak terapeuci rozbijali ostatnią deskę ratunku

Do nas trafił przypadek klasyczny, ale niełatwy: Emin. Gość, który od miesięcy próbował pozbyć się bólu pleców. Odbijał się od jednego terapeuty do drugiego. Diagnoza? “Napięty prostownik grzbietu”. Leczenie? Rozbijanie, rolowanie, igłowanie. Problem? Prostownik był ostatnią strukturą, która jeszcze go trzymała w pionie.

Cały środek ciężkości był cofnięty — to widać już w przysiadzie. Pięta wbita, kolano się nie rusza, miednica nie może wejść w rotację, a tułów cofa się razem z nią. Lewa strona – stale przeciążona i bolesna. Każdy ruch typu hinge (martwy ciąg, good morning, swing) – kończył się bólem.

A wszystko dlatego, że fundamenty były rozjechane.


Stopa Mortona – czyli jak się wali domek z kart

Emin miał klasyczną stopę Mortona – nadruchomą, niestabilną, z nadaktywnym drugim promieniem i ucieczką ciężaru na zewnątrz. Bez wkładki, bez korekty, bez kontroli. Obciążanie takiej stopy = czysta kompensacja:

  • ciężar idzie na zewnątrz,

  • kolano ucieka w koślawość,

  • miednica zaczyna kompensować w rotacji,

  • tułów ratuje się prostownikiem.

To nie jest tylko problem lokalny, to efekt domina. Im bardziej Emin próbował „dobrej techniki” w ćwiczeniach hinge’owych, tym bardziej rozjeżdżała mu się baza. Ciało wycofywało się z obciążenia, zostawała tylko napięta taśma tylna. Aż w końcu zaczęło boleć.


Pierwszy raz ktoś pokazał mu, gdzie jest środek

Nie zaczęliśmy od „rozluźniania prostownika”. Zaczęliśmy od lokalizacji środka ciężkości. Jego ciało nie wiedziało, gdzie się oprzeć. Wzorce były rozjechane, chód kompensacyjny, staw skokowy zablokowany rotacyjnie, a ciężar cały czas z tyłu.

Dopiero kiedy przywróciliśmy obsługę przodostopia, zaczęło się coś zmieniać:

  • wkładka, która ustabilizowała stopę Mortona,

  • test obciążenia i natarcia stopy,

  • reedukacja chodu z rotacją miednicy,

  • dociążenie pierwszego promienia,

  • nauka kontroli przodostopia jako punktu podporu.

Wtedy zaczął wracać ruch. I zaczął znikać ból.


Wzorce hinge od nowa

Kiedy ciało wie, gdzie jest środek ciężkości, to nie musi się ratować napięciem. Hinge przestaje być zagrożeniem, a staje się użytecznym narzędziem. Miednica wchodzi w zgięcie z rotacją, tułów nie musi się cofać, a staw biodrowy może wreszcie się zamknąć bez wyładowania w prostownik.

U Emina zmiana środka ciężkości = zmiana ruchu.
A zmiana ruchu = koniec z bólem i realna baza pod przygotowanie sylwetkowe.


Po raz pierwszy – z kierunkiem

To pierwszy raz, kiedy ktoś wyznaczył mu klarowny kierunek działania. Przestał być „problemem do rozbijania”, a zaczął być człowiekiem z biomechaniką do odbudowy. Sam mówi, że w końcu wie, gdzie idzie — i że to przełoży się na jego formę w sportach sylwetkowych.

Bo tu nie chodzi o zestaw ćwiczeń.
Tu chodzi o zrozumienie fundamentów.